czwartek, 7 marca 2013

Jeden Dzień (2011)

Jeden Dzień (2011) jest filmem do którego lubię wracać. Jest to melodramat. Dlaczego lubię do niego wracać, do końca nie jestem pewna - czy to ze względu na moją ukochaną Anne Hathaway, która co chwilę zmienia fryzury (niemal każdego roku w filmie ma inną - od długich pofalowanych, przez ślicznego babochłopa), czy może dlatego, że świetnie sprawdza się tu przysłowie "kto się czubi ten się lubi". Albo jest to po prostu urocza historia miłości.

Jeden dzień to niemal pamiętnik jednej znajomości. Ale przedstawiony jest tylko jeden dzień z każdego roku - 15 lipca od 1988, kiedy to oboje ukończyli szkołę i spędzają razem wieczór. Nie jest to jednak typowy romans. Jest to raczej burzliwa historia znajomości i miłości dwóch niemal przeciwnych osób.
Dexter (Jim Sturgess), zakochuje się w niezbyt pięknej (wg niego) Emmie, która podkochiwała się w nim w czasie studiów,bez wzajemność. Dexter robi karierę jako prezenter telewizyjny, a Emma w tym czasie najpierw pracuje jako kelnerka, później jako nauczycielka, aż w końcu udaje jej się napisać wymarzoną książkę. Mimo, że ich kariery potoczyły się różnie, postanawiają zostać przyjaciółmi. Jednak oboje wiedzą, że tak naprawdę nie chodzi tylko o przyjaźń... jednak potrzebują czasu aby dojrzeć do decyzji, że tak naprawdę nie potrafią bez siebie żyć i być szczęśliwi.



To, że zajęło im tyle czasu aby znaleźć do siebie drogę, oraz historie które im towarzyszyły, sprawia, że historia wydaje się bardzo prawdopodobna. Przez cały czas niemal wyczekujemy tego, kiedy Dexter w końcu dostrzeże piękno i wyjątkowość Emmy. Sam film jest stworzony na podstawie bestsellerowej książki "Jeden Dzień" Davida Nichollasa - to on również napisał scenariusz do tego filmu.

Film ogląda się bardzo dobrze. Jest to ciepły obraz w jakże szarym Londynie. To chyba właśnie ciepło tej historii sprawia, że chętnie do niej wracam :)






 
Ps. Uwielbiam fryzury Hathaway - chyba muszę się wybrać do fryzjera ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz