poniedziałek, 11 marca 2013

Celeste and Jesse forever (2012)

Czy myślicie, że można się rozwieść w przyjaznej atmosferze, bez rzucania się sobie do gardeł? Celeste (Rashida Jones - kuzynka Catherine Zeta Johnes?) i  Jesse (Andy Samberg - który wygląda jak rodzony brat Jessiego Eisenberga) pokazują, że jednak można. Jest to raczej nietypowa para, ponieważ będąc w separacji, spotykają się codziennie, są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, a na dodatek mieszkają razem - ona mieszka w dom, on w domku dla gości/ garażu. Czy nie wydaje wam się taka sytuacja dość dziwna? Tak twierdzą ich przyjaciele i namawiają, aby w końcu rozpoczęli nowy rozdział w swoim życiu, bez siebie.

Celeste i Jessie mimo separacji, spotykania nowych osób, nadal się kochają. Nadaj ciężko jest ich od siebie odciągnąć. Czy właśnie tak wygląda prawdziwa miłość? Nie mogą bez siebie żyć, a mimo to nadal prowadzą oddzielne życie - coś jak razem, ale osobno, ale jednak razem.

Nie znamy przyczyny rozwodu. W końcu przecież są dla siebie przyjaciółmi. To co warto tutaj docenić, to zwyczajność. Życie wcale nie jest łatwe. Jest pełne rutyny i codziennych wyzwać. Problemy w pracy, z klientami, każdy ma to na codzień. I to właśnie mi się podoba w tym filmie, jego zwyczajność i autentyzm. To, że Celeste i Jesse nie mogą bez siebie żyć jest również autentyczne. Jest przecież mnóstwo osób, które nie może rozstać się ze swoimi połówkami - ciągle za sobą tęsknią. Wracamy więc do tego co było, nawet kilka razu. Trzeba naprawdę mieć odwagę, aby wykonać kolejny krok i zacząć spotykać się z innymi. Dla nikogo nie jest to łatwe.

Bardzo spodobała mi się muzyka z tego filmu - łagodna i "chll-outowa". Dobrze wpasowuje się w nastrój filmu. Swój udział w filmie miała również Emma Roberts, która śmiało pnie się po drabinie aktorstwa i uważam, że radzi sobie świetnie. Można powiedzieć, że cenię sobie takie niszowe produkcje, bo można w nich o wiele lepiej docenić warsztat aktorski, a przy okazji można zobaczyć historię nieco mniej oderwaną od rzeczywistości.

Nawet jeśli wydaje wam się niemal nierealny taki scenariusz, myślę, że warto dobrnąć do końca filmu. Może zaboleć, ale może też podnieść na duchu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz