sobota, 19 stycznia 2013

Liberal Arts - "wszystko będzie OK :)"



Do oglądania "Liberal Arts" zabrałam się ze względu na Josha Radnora, który sam napisał scenariusz, wyreżyserował film  i gra główną postać, czyli Jessiego - trzydziestoparolatka, który uwielbia książki.

Jessie podczas wizyty u jednego z ulubionych nauczycieli z collegu, poznaje Zibbi (Elizabeth Olsen). Młoda dziewczyna, studentka dramatu, która "zaraża" Jessiego muzyką klasyczną. Ze względu na to, że dzieli ich spora odległość, piszą do siebie listy, dzieląc się wrażeniami ze słuchania muzyki i tym jaki ona wywiera wpływ na codzienne odbierania świata. Ich przyjaźń rozkwita, ale problemem staje się różnica wieku. Zibbi jest dojrzała jak na swoje 19, ale Jessie nie czuje się w porządku aby zbliżyć się do młodszej od niego o 16 lat dziewczyny.

Wątek miłosny jest w filmie najważniejszy, ale warto zwrócić również uwagę na wątki poboczne.
Nauczyciel Jessiego właśnie przechodzi na emeryturę, z czym ciężko mu się pogodzić. Wyznaje że mimo swojego wieku, nadal czuje się młodo.

"Nobody feels like an adult. That's the world's dirty secret"

Kolejnym ciekawym wątkiem jest dla mnie młody pisarz. Chłopak miał kiedyś problemy z psychiką i  nie chce do tego wracać. Ma ulubioną książkę, która jest dla niego bardzo ważna - science fiction. Jessie, po tym jak go poznaje, zachęca go, aby nie trzymał się jednej książki, ale otworzył się na świat.

"Some day's are all right, like gift, some days are sucked, but all that is ok."

Jessie dalej nadzieję, wiarę w to, że każdemu czasem jest źle. Mimo że chcielibyśmy umrzeć młodo, a nie dożywać starości, co jest jakoś niemodne, to wcale tak nie powinniśmy myśleć. Powinniśmy właśnie myśleć, że chcemy umrzeć staro!!!
Mi raczej ciężko jest myśleć o tym, że mogę umrzeć staro. Nie widzę siebie jako star, ale to może dlatego, że żyję teraz młodością i powinnam z niej czerpać jak najwięcej ;)

Zack Efron miał również swój udział w tym filmie. Grał trochę zwariowanego, obłąkanego gościa (w pozytywnym sensie), który tak naprawdę daje wiarę. To on przekonuje, że wszystko będzie ok. Nieważne co się będzie działo, na pewno się wszystko ułoży. To jest takie optymistyczne... ale to dzięki takim ludziom, mamy ochotę iść dalej. Oni wierzą że będzie dobrze, więc może i my powinniśmy tak myśleć.


Film uważam, że jest znacznie lepszy od wcześniejszego dzieła Josha, czyli "HappyThankYouMorePlease". Oprócz wyczekiwania na jego kolejne projekty, nadal na pewno będę oglądać go w roli Teda w "Jak poznałem waszą matkę". 
Kiedyś przeczytałam, że Josh nawet odwiedził Polskę (chyba Kraków), gdzie promował swój film - i to chyba właśnie ten film :)

PS. Jestem bardzo z siebie dumna, bo film obejrzałam w całości po angielsku i wszystko zrozumiałam :D

2 komentarze: